piątek, 13 lutego 2015

M. Szczygieł, ‘Motyli dotyk Blanki M.'

W dzisiejszych czasach, chcąc dotrzeć do czytelników należy wykazać się odwagą i pomysłowością. Tak uczynił znany dziennikarz Mariusz Szczygieł, który tuż po wydaniu książki założył bloga, w którym dzieli się z ludźmi swoimi spostrzeżeniami i historiami życia codziennego. Jedną z takich historii jest jego spotkanie z Blanką Matragi – słynną czeską projektantką mody. Ta kobieta zrobiła międzynarodową karierę oraz wydała książkę, w której opisuje swoją drogę do sukcesu, która – jak zapewnia – nie była usłana różami. Świetnie widać tu nawiązanie do pozytywistycznego hasła pracy i emancypacji kobiet. W swoim wpisie dotyczącym Blanki, Szczygieł opisał również Pragę. W tym opisie możemy dopatrywać się podobieństwa do twórczości pisarzy pozytywizmu. To właśnie w drugiej połowie XIX w. miasto stało się przedmiotem zainteresowania dla artystów. Ukazywali oni sprzeczności i kontrasty. Tak samo zrobił Mariusz Szczygieł i w swoim blogu porównał dwa kraje, w których żyła Matragi - rozwiniętą Europę i Liban, w którym ludzie nie znali kart kredytowych, a pieniądze przechowywali w złotych szkatułkach. Takie przedstawienie społeczności, prawdy o świecie miało przyczynić się do rozwoju cywilizacyjnego oraz prowadzić ku lepszej przyszłości.

„Lalka, czyli polski pozytywizm” J. Kaczmarski

Jacek Kaczmarski w swoim utworze zawarł sens „Lalki” oraz określił społeczeństwo pozytywistyczne w dość ironiczny sposób. Pierwszym, rzucającym się w oczy przeciwieństwem jest kontrast społeczny pomiędzy arystokracją a zwykłym, szarym ludem. Przeciwstawiają się w prawie każdej dziedzinie, mają inne podejście i sposób myślenia, inaczej podchodzą do przyziemnych spraw i wiodą zupełnie przeciwne życie. Możemy odczuć po wysłuchaniu tej piosenki, że Polacy mają szczególną skłonność do ceremoniału, są głupio sentymentalni oraz nie potrafią myśleć o przyszłości.


Najlepszy wyraz utworu przekazuje sam Kaczmarski w rozmowie z Grażyną Preder:
„Tą piosenką oceniam polski pozytywizm, ktrego w zasadzie nie było. Już moja polonistka, pani Kryda, zwróciła mi uwagę na to, że „Lalka” B. Prusa jest powieścią o pozytywizmie - bez pozytywistów. Tam są sami romantycy. Jest to jedna z moich ukochanych książek, przez tę trafność, celność obserwacji i aktualność. Tak, płytki sentymentalizm to jest bardzo polska cecha. Oczywiście nie chciałbym generalizować, ale płytkość pewnych uczuć czy przemyśleń to cecha na tyle widoczna, że przysłania ludzi drążących rzeczywistość, wątpiących. Przede wszystkim ta powierzchowność, cecha dominująca. Już Brzozowski mówił, że w Polsce być może, dlatego nie było wojen religijnych, że nie analizujemy niczego dogłębnie ani głęboko nie wierzymy. I można by dla tej tezy znaleźć potwierdzenie w sytuacji Polski z czasów jej największej potęgi, w XVI wieku, kiedy kwitła tolerancja religijna, wielonarodowość. Gdy w zasadzie przejście z kalwinizmu na katolicyzm, z katolicyzmu na prawosławie czy z prawosławia na kalwinizm było kwestią indywidualnego sumienia, a to sumienie kształtował praktyczny stosunek do życia.”

M. Gretkowska, Obywatelka



„Obywatelka” jest dziennikiem dni, w których Partia Kobiet święciła triumfy. Szokujące plakaty, na których zaprezentowane zostały roznegliżowane kobiety – to był tylko jeden z niewielu chwytów, które sprytnie wykorzystały członkinie ugrupowania. Gretkowska opowiada jak nasza polityka wygląda od kuchni, jakie jest w niej miejsce kobiet i dlaczego tak trudno w Polsce zrobić wspólnie coś sensownego. Gretkowska nie boi się trudnych tematów.  Kobiety walczyły ze sobą o stanowisko w partii o korzyści, które mógłby czerpać z przynależności.  Niejednokrotnie podważona została wiarygodność polskich mediów, które jak się okazuje ograniczały się jedynie do przedstawiania szczątkowych informacji na temat tego, co działo się wewnątrz partii. „Obywatelka” jest gorącym zapisem polskiej rzeczywistości przeciw, której buntuje się Gretkowska. Pisarka szydzi z idiotycznych ustaw, które niczym ślepcy wetują politycy. Ochoczo chwyta za pióro i spisuje wszystko to, co nią targa.

J. Bocheński, Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów.



Autor rozprawia się z pojęciami funkcjonującymi jako pewne oczywistości, tworzy wstęp do filozofii, ale także stara się pomóc czytelnikowi w walce o wolność od błędów. Tytułowe „ zabobony”, kojarzone z myśleniem magicznym, odnoszą się również do błędów teoretycznych. J. Bocheński traktuje „zabobon” jako wierzenie, które jest w wysokim stopniu fałszywe, a mimo to uważane za na pewno prawdziwe.


Autor  nawiązuje w swoim dziele do pozytywistycznego realizmu ukazując ważne hasła i problemy dzisiejszego świata w formie leksykonu. Poza krótką definicją znajdziemy pod każdym hasłem filozoficzne rozważanie i wyjaśnienie, dlaczego dany pogląd, np. antropocentryzm czy  marksizm jest błędny, a także jakie niesie ze sobą zagrożenia.
Wśród współczesnych zabobonów Bocheński wymieniał nie tylko numerologię czy astrologię, ale również np., anarchizm, humanizm, relatywizm, reinkarnację, scjentyzm, kult intelektualistów, postępu, rozumu, równości i tolerancji. Wskazywał na całą filozofię nowożytną oraz na "światopoglądy", jako "skarbnice" zabobonów.

Autor zauważa, że nurtem bardziej wpływowym od racjonalizmu jest irracjonalizm, czyli przekonanie, ze człowiek może lepiej od rozumu poznać świat za pomocą intuicji, uczuć. Uzasadnieniem jego „ zabobonności” ma być fakt ,że wszystko , co wiemy o świecie, zostało poznane za pomocą rozumu.